Amok. Antypisowski amok, to jest to, czego doświadczamy my – pisowcy i nie pisowcy, ale na pewno ci wszyscy, którzy śmieli zagłosować w ostatnich wyborach i na prezydenta Dudę i na Prawo i Sprawiedliwość. Nie ukrywam, że po wygranych i to podwójnie wyborach, spodziewałam się ataku, podobnie jak w latach 2005-2007, ale nie sądziłam, że będzie to amok, tak amok, bo to czego w tej chwili doświadczamy inaczej nazwać nie można.
Histeria, którą rozpętała, konsolidująca się coraz bardziej opozycja – głosujący, a raczej nie głosujący za wyborem sędziego TK ręka w rękę z Nowoczesną „antysystemowiec” Kukiz, właśnie przypieczętował udział w totalnej opozycji – zakończyła się nieuprawnioną ingerencją europejskich instytucji w nasze sprawy wewnętrzne. Nasi rodacy – współcześni targowiczanie, cwaniacy o mentalności niewolników - donieśli na swój kraj, rzekomo w obronie demokracji, a w rzeczywistości w obronie utraconych koryt i ze strachu przed odpowiedzialnością i rozliczeniem afer.
Do skomentowania aktualnej sytuacji skłonił mnie jednak przypadek. Otóż rozglądając się w sieci za miejscem, w którym można kupić (dla znajomych) malutki znaczek, symbolizujący nasze barwy narodowe, taki, który nosi w klapie prezydent Duda oraz inni politycy (sama taki znaczek też posiadam i noszę przy szczególnych okazjach), zupełnie przypadkiem natknęłam się na pewien blog na platformie blogowej blox.pl, a tam na tekst zatytułowany „Biało-czerwony znaczek”, autora promować nie będę, bo nie widzę sensu, ale odnośnik podam poniżej.
Tak więc, szukając znaczka, znalazłam tekst o znaczku, który (tekst), nieświadoma, zaczęłam czytać z zainteresowaniem, które z każdą sekundą przeradzało się w niedowierzanie. Niedowierzanie w bezmiar ludzkiej głupoty, nienawiści i zła, bo tym przesiąknięty jest ten marnej jakości tekścik na tym niszowym blogu. Niemniej jednak, w dobie powszechnej antypisowskiej histerii, nie zbagatelizowałam go, ponieważ wiem, że odzwierciedla poglądy niemałej grupy „zaczadzonych” zwykłych zjadaczy chleba. Chociaż wygląda na to, że autor notki, o której piszę, jest chyba kimś więcj, tak przynajmniej wynika z tekstu, bo rości sobie pretensje do styropianu nie mniejsze prawie, niż sam Wałęsa, mówiąc o innych działaczach z tamtego okresu per „szczyle Gwiazdowskie ze stoczni”. Jak widać kombatantów nieodkrytych i niedocenionych jest ci u nas dostatek, stąd też może i wielka ilość frustratów, uzurpujących sobie prawo do swojej i tylko swojej prawdy oraz swojej i tylko swojej demokracji.
A jak wielki jest stopień frustracji tych ludzi świadczy chociażby to, że autor, o którym piszę, jest oburzony zawłaszczeniem tytułowego biało-czerwonego znaczka, który pisowcy, jak i „pracownicy długopisu wszystkich Polaków – Andrzeja Dudy”, noszą w klapach marynarek i stał się on wg autora, niejako znakiem rozpoznawczym „pisiorów”. Tego autor strawić nie może i dlatego zdecydowanie protestuje!
Wyrzygał, jak napisał, co go bolało i zapragnął, by ktoś spośród „nich” wymyślił inny biało-czerwony znaczek do klapy, „będący oznaką – ja też jestem Polakiem!!! - a jednocześnie różniący się, lepszy!!! od pisowskiego, biało-czerwonego gówienka”.
No cóż, wygląda na to, że pisowcy nie mają prawa do niczego, nawet do podkreślania swojej polskości i patriotyzmu, bo to również jest źle widziane przez totalną opozycję, która nawet barwy narodowe jest w stanie skojarzyć z pisowskim gówienkiem, od którego sama się odżegnuje. Ciekawe tylko dlaczego, czy ze względu na wielkość, kształt a może zapach, bo jak wiadomo, w przypadku PiS-u, opozycji wszystko śmierdzi. Szkoda tylko, że nie czuje zapachu szamba, które wlecze się za nią od wielu lat.
Ale ja mam dla was, kochana totalna opozycjo, dobrą radę - nie trudźcie się wymyślaniem nowego własnego biało-czerwonego symbolu, bo przecież taki już macie.... to pachnący czekoladą, okazały kotylion... tylko wodzirej odszedł w siną dal, ale nienawiść została.
Smród też, a nawet dotarł na unijne salony.
Syzyfoptymista
http://lighter.blox.pl/2016/04/Bialo-czerwony-znaczek.html
