Chyba każdy przyzna, że żyjemy w czasach może nie tyle ciekawych, co niespokojnych i to z różnych względów. Ostatnie miesiące to kryzys migracyjny, który przeżywa cała Europa, a który jest coraz bliżej naszych granic. Problem jest bagatelizowany przez zwolenników multi-kulti, którzy dzięki Bogu, w naszym kraju nie są większością, ale i tak są dobrze słyszalni, chociażby podczas zaKODowanych demonstracji przeciwko nowemu rządowi, a nawet w Parlamencie Europejskim.
Nie dość, że atmosfera polityczna w Polsce jest gorąca, to od kliku tygodni, wszystkie polskie media przepełnione są informacjami i o polskim Hannibalu Lecterze oraz makabrycznej zbrodni, której dokonał. Apogeum informacyjne miało miejsce w dniu wczorajszym, kiedy to przedstawiciel Prokuratury Okręgowej w Warszawie uraczył nas drastycznymi szczegółami zbrodni, które ujawnił podczas przesłuchania schwytany zwyrodnialec – Kajetan P. Wiemy już, co morderca zrobił, jak zrobił, czym się posłużył, jak poznał ofiarę, co miał zamiar zrobić ze zwłokami, czego nie zdążył zrobić oraz co nim kierowało.
Informacją tą media epatowały cały wczorajszy dzień. Nie rozumiem tylko jaki cel temu przyświecał i przyświeca, gdyż zbrodnia i jej okoliczności są tak makabryczne, że epatowanie tym uważam za zbędne.
Wiem, że normalny człowiek słucha tych informacji z poczuciem obrzydzenia, odrazy, niepokoju, a nawet strachu. Nie można zapominać, że podobnych do P., socjopatów i psychopatów może być więcej, że te krwawe, makabryczne opowieści mogą ich zainspirować do podobnych czynów - morderca może znaleźć naśladowców.
Czy ci, którzy tak bezmyślnie i ze szczegółami, powielają w kółko informacje o tej strasznej zbrodni – wielokrotnie pokazywane wystąpienie rzecznika Prokuratury Okręgowej, nie myślą takimi kategoriami?
Czy chcą obudzić następną, może uśpioną, bestię?
Syzyfoptymista
