syzyfoptymista syzyfoptymista
585
BLOG

Kandydat Komorowski - reanimacja

syzyfoptymista syzyfoptymista Polityka Obserwuj notkę 37

 

Podczas wczorajszej debaty prezydenckiej byliśmy świadkami nagłej reaktywacji kandydującego prezydenta Komorowskiego, prawdopodobnie będącej wynikiem intensywnej reanimacji zastosowanej przez ratowników skupionych wokół prezydenta, tylko sobie znanymi metodami.

Nieudolni sztabowcy – ratownicy, mając widmo zbliżającej się klęski przed oczami, również swojej własnej, w cudowny sposób reanimowali swojego kandydata. W ciągu kilkunastu zaledwie godzin dokonali tego, czego nie byli w stanie dokonać w ciągu czterech miesięcy kampanii, podczas której Bronisław Komorowski albo przysypiał na stojąco i siedząco, albo tracił kontakt z rzeczywistością widząc wokół kury, szogunów, czy rodzinę w brudnych butach, a wokół samych nieprzyjaznych ludzi, na okrzyki których reagował instynktownie grożąc, że nie z takim sobie radził, to poradzi sobie i z nimi.

Nadzwyczajne pobudzenie pana Komorowskiego podczas debaty było łatwo zauważalne czy to w agresywnych oskarżeniach rywala, dziś już wiadomo, że zmanipulowanych i nieprawdziwych, przygotowanych przez „apolityczną” córkę, czy też w nienaturalnej, nadmiernej gestykulacji. Kandydujący prezydent podczas swojego wystąpienia raz po raz podnosił zaciśniętą pięść, nie wiem tylko czy dla wzmocnienia przekazu, czy też w zgoła innym celu. Jakby na to nie patrzeć w przypadku człowieka bazującego na zgodzie, ten gest nie kojarzył się najlepiej. Co prawda nie jestem specjalistką od wizerunku i mowy ciała, ale skojarzenia miałam jednoznaczne, a tak się składa, że bardzo nie lubię, gdy ktoś wymachuje mi palcem przed nosem, a tym bardziej zaciśniętą pięścią, ponieważ kojarzy mi się to nie tyle z brakiem dobrych manier, co zwykła groźbą.

I jakoś tak mimo woli nasunęło mi się jeszcze jedno porównanie sięgające minionych niechlubnych czasów głębokiego PRL-u, kiedy to ówcześni sekretarze jedynie słusznej partii używali tych samych środków wyrazu, wzmacniających przekaz, że władzy raz zdobytej nie oddadzą nigdy.

A przecież pan prezydent – reprezentant III RP – kraju demokracji i wolności wszelakiej robi cały czas za gołąbka pokoju, a tu nagle zaciśnięta pięść. Nie sposób nie zapytać, czy taki przekaz powinien płynąć do potencjalnego elektoratu, szczególnie tego niezdecydowanego?

Czy urzędujący i kandydujący prezydent może być uosobieniem braku dobrych manier i prostactwa, a takim jawi się nie od dziś Bronisław Komorowski? Czy kandydujący prezydent powinien posługiwać się podczas debaty kłamstwem i manipulacją, a do takich metod posunął się Komorowski?

W kontekście tych faktów nietrudno odnieść wrażenie, że reanimacja zastosowana przez sztabowców PBK nie do końca się powiodła. Wygląda na to, że w przypadku tego pacjenta potrzebna jest wyłącznie długotrwała rehabilitacja, chociaż pacjent nie rokuje.

Ale kto powiedział, że musi być prezydentem? Może przecież być rencistą. Z ZUS-U.

 

Syzyfoptymista

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka