Temat SKOK-ów od kilku tygodni rozgrzewa emocje wśród polityków, komentatorów, ekspertów i co oczywiste, zwykłych ludzi. Okazuje się jednak, że nie wszystkich. Ostatnia wypowiedź na ten temat Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. A. Smitha jest głosem rozsądku, pierwszym tak wyważonym i uspokajającym, od dłuższego czasu. Wiadomo, ekspert i komentator ekonomiczny może sobie pozwolić na obiektywizm w ocenie histerii, jaka rozpętała się wokół SKOK-ów, a wywołana została na potrzeby kampanii wyborczej przez polityków obozu Bronisława Komorowskiego, którzy nie wzięli pod uwagę, że cała sprawa rykoszetem trafi w ich kandydata.
Andrzej Sadowski uważa, że w sprawie SKOK-ów nie dzieje się nic nadzwyczajnego, nic poza zwykłym podejrzeniem popełnienia przestępstwa, co jest spotykane w różnych instytucjach finansowych na całym świecie. Różnica polega jedynie na tym, że w krajach cywilizowanych stawia się zarzuty, mając twarde dowody w ręku. Nigdzie nie rzuca się podejrzeń, ani na ludzi, ani na instytucje, nie mogąc postawić zarzutów popartych dowodami.
Obserwując to, co dziś dzieje się wokół SKOK-ów, samo nasuwa się porównanie Polski do dzikiego kraju (może klasyk się nie pomylił?), w którym każdemu można zarzucić wszystko dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych, wiedząc, że szybko nie będzie się mógł oczyścić z zarzutów.
W tej całej sytuacji trudno nie odnieść wrażenia, że politycy, którzy posłużyli się SKOK-ami w brudnej grze politycznej i którzy cały czas emocje podgrzewają, chcą wywołać panikę wśród członków kas spółdzielczych. Jak widać jednak, pomimo usilnych starań, blisko trzy miliony członków SKOK-ów, w panikę nie wpadły i nie szturmują kas, co myślę, jest pewnym zaskoczeniem dla organizatorów tej politycznej hucpy.
Andrzej Sadowski, swoją chłodną oceną sytuacji, uspokaja klientów SKOK-ów, którzy mogli poczuć się zaniepokojeni. Przypomina, że w Polsce miały miejsce nawet bankructwa banków i to niekoniecznie w wyniku działalności przestępczej, ale nawet z powodu złego zarządzania.
Wygląda zatem na to, że żaden z celów założonych przez organizatorów „akcji SKOK”, nie został osiągnięty, a rachunek strat i zysków, zamknie się dla nich wyłącznie stratą, bowiem ich kandydat mocno ucierpiał na wizerunku, kontrkandydat nie stracił, a naród zachował zimną krew i chyba jednak przejrzał na oczy.
Ciekawe tylko, na jak długo narodowi tej zimnej krwi wystarczy.
Syzyfoptymista
http://wpolityce.pl/polityka/238491-andrzej-sadowski-o-zamieszaniu-wokol-skokow-jezeli-jakakolwiek-instytucja-publiczna-stawia-komus-zarzuty-powinna-pokazac-mocne-dowody