syzyfoptymista syzyfoptymista
1392
BLOG

W co gra Sylwester Latkowski?

syzyfoptymista syzyfoptymista Polityka Obserwuj notkę 138

 

 
Parę dni temu byliśmy świadkami, jak Sylwester Latkowski dzielnie bronił swego laptopa przed zgrają agentów ABW, którzy wykręcając mu paluszki, chcieli odebrać tenże. Jednak bohaterska postawa napastowanego redaktora okazała się skuteczna. Torturowany Latkowski dał radę, zwłaszcza, że w kulminacyjnym momencie mógł liczyć na wsparcie przedstawicieli mediów, którzy rzucili się na pomoc napastowanemu koledze. W efekcie laptop z domniemaną zawartością został obroniony, a agenci wraz z prokuratorami odeszli w hańbie, jak niepyszni. Latkowski bronił laptopa ponieważ nie chciał dopuścić do ujawnienia źródeł pochodzenia nagrań, bo przecież obowiązuje go tajemnica dziennikarska. Zgodził się na dobrowolne udostępnienie nagrań prokuraturze po sprawdzeniu, czy nie zawierają nic, co by mogło pomóc w identyfikacji nagrywającego.
 
Latkowski wierny zasadom, oczywiście nie ujawnił osoby, która dostarczała redakcji „Wprost” nośniki z nagraniami, rzucił jednak w eter od niechcenia, że osobą tą był anonimowy biznesmen. Oczywiście nie było to naruszenie tajemnicy dziennikarskiej, bo biznesmenów są u nas tysiące. Jednak trzeba pamiętać, że zrobił to w momencie, gdy została już zidentyfikowana i zatrzymana jedna osoba, podejrzana o nielegalne nagrywanie – menedżer zatrudniony swego czasu w restauracji Sowy.
 
Tymczasem prokuratura weszła w posiadanie nośników z nagraniami, które redakcja „Wprost” dawkuje nam w postaci serialu, kiedy koniec – nie wiadomo. I co się okazało? Bardzo szybko zidentyfikowano inne osoby zamieszane w aferę podsłuchową, łącznie z anonimowym biznesmenem. A co się do tego przyczyniło? A jakże, taśmy które miały być czyste od informacji mogących pomóc w identyfikacji osób nagrywających. Okazało się, że przynajmniej na jednej z taśm (spotkanie Grasia z Krawcem) słychać, jak natychmiast po opuszczeniu restauracji przez obu panów, ktoś demontuje sprzęt do nagrywania. A kto mógł to zrobić, jak nie pracownik restauracji? A od pracownika restauracji do biznesmena droga była bardzo krótka, też został zidentyfikowany.
 
Wygląda na to, że redaktor Latkowski odstawił medialną szopkę, pozując na niezależnego, uczciwego dziennikarza, a w prymitywny sposób podał prokuraturze na tacy swoich informatorów.
 
Ale zaistniał medialnie, a jego tygodnik miał swoje pięć minut i duży nakład. Jednak nie poprawi to jego(Latkowskiego) i tak wątpliwej reputacji.

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka