syzyfoptymista syzyfoptymista
572
BLOG

Kaczyński, fryzjer i ja

syzyfoptymista syzyfoptymista Społeczeństwo Obserwuj notkę 25

 

Co pewien czas zdarza mi się zawitać do fryzjera w celu skrócenia włosów, aby moja niesforna czupryna zachowała pożądaną przeze mnie długość i kształt, optymalne, jak mi się wydaje, do mojej fizis. Od dłuższego czasu korzystam z usług tego samego fryzjera płci żeńskiej i jak do tej pory, żadnych fajerwerków związanych ze strzyżeniem nie przeżywałam. Zawsze ze spokojem zasiadałam na fotelu, bo wiedziałam, że moja fryzjerka wie, co ma robić, aczkolwiek zawsze padało moje sakramentalne – byle nie za krótko. Tak było i tym razem. Zatem spokojnie rozsiadłam się w fotelu, a pani Irena, bo tak jej na imię, zajęła się moimi włosami, a właściwie zajmowała się nimi w przerwach spowodowanych rozmową z koleżanką fryzjerką i inną klientką. Tu muszę zaznaczyć, że pani Irena, choć jest osobą bardzo dorosłą i całkiem miłą, to jednak dość egzaltowaną i nie tylko, jak do tej pory myślałam, energiczną.
Chociaż nie lubię wdawać się w rozmowy podczas fryzjerskich zabiegów, to jednak na hasło „Trynkiewicz”, nie powstrzymałam się. Rzuciłam krótko, że jednak Kaczyński miał rację, gdy w 1989 roku jako jedyny był przeciwko amnestii obejmującej takie bestie, jak T. Nie przewidziałam, chociaż właściwie nie wiem, dlaczego, może dlatego, że pani Irena zawsze wyglądała mi na sensowną osobę - jej reakcji. Na dźwięk nazwiska Kaczyński moja fryzjerka zareagowała dość gwałtownie. Najpierw zdziwiła się, a potem krótko skwitowała - ja nie lubię tego człowieka, on nie umie się wypowiadać, nie lubię na niego patrzeć. Na moje dictum, że nie ma racji, że ulega manipulacji dokonywanej przez medialny przekaz, pani zapytała – a słyszała, widziała go pani kiedyś z bliska? Odpowiedziałam, że owszem i to nie jeden raz, i że jest normalnym człowiekiem, który wie, co mówi i robi dobre wrażenie na odbiorcach. Oczywiście pani Irena była nieprzekonana.
 
Dodam, że podczas tej wymiany zdań, moja fryzjerka od czasu do czasu dokonywała zamaszystego ciach na moich włosach, dodam jeszcze, że coraz bardziej energicznego, chociaż w mojej głowie cały czas paliła się lampka – byle nie za krótko.
No, ale idźmy dalej, bo konwersacja się rozwijała. Gdy oznajmiłam, że na niedawnym spotkaniu z Kaczyńskim w niewielkiej miejscowości zebrało się 700 osób, na mojej fryzjerce nie zrobiło to żadnego wrażenia – a to jest dużo?- zapytała. Odpowiedziałam, że nawet bardzo. Ona na to, że widziała w telewizji większe liczebnie spotkania. Skwitowałam, że pewnie widziała konwencje partyjne, a to co innego, a ona na to, że nie wie, bo się nie zna.
 
Podczas tej miłej pogawędki, całe czas trwało energiczne ciach na moich włosach, tym razem z drugiej strony.
Pani Irena wpadła prawie w trans. Stwierdziła, że ona się polityką nie interesuje, a w ogóle, to nie ma na kogo głosować, bo wszyscy są tacy sami, bo przecież PiS też nic nie zrobił jak był u władzy. Na moją sugestię, że PiS rządził praktycznie półtora roku dlatego nie zdążył zrobić wiele, a Platforma rządzi siedem lat, więc chyba tego porównywać nie można, pani od nożyczek z uporem powtórzyła – ale PiS nic nie zrobił, poza tym z kim rządził (miała na myśli koalicję)?
Ja swoje – a jaki miał wybór? A poza tym, nie było chociażby tylu afer, co teraz, na co pani Irena przytomnie – nie nakradli, bo nie zdążyli!
Prawda? Cóż za logika. Podjęta przeze mnie próba wyciągnięcia karty w postaci profesora Religi, też na nic się zdała. Pani chociaż nie wiedziała nic, wiedziała lepiej.
 
Tu znowu wtrącę, że nożyczki w rękach mistrzyni śmigają wokół mojej głowy aż miło(?), a mój niepokój staje się coraz większy.
 
Gdy sprawa zeszła jeszcze na media i ich brak obiektywizmu, pani fryzjerka stwierdziła - ale przecież PiS jak rządził to miał swoje media - na co ja sarkastycznie – tak, zwłaszcza Urbański bardzo się przysłużył Kaczyńskiemu organizując debatę z Tuskiem. Mistrzyni nożyc na to – a kto to jest Urbański?- Nie znam - Nie interesuję się, a na wybory nie pójdę. Poirytowanie pani Ireny było coraz bardziej wyraźne. Z obawy o to, po co do niej przyszłam, postanowiłam nie drążyć tematu.
 
W efekcie okazało się jednak, że szkoda, że nie skorzystałam z okazji by jak zwykle przy tych zabiegach siedzieć cicho. Moje sakramentalne – byle nie za krótko – pozostało tym razem w sferze moich pobożnych, acz niespełnionych życzeń.
 
Dlatego mam żal. Oczywiście do Kaczyńskiego. No bo do kogo?
 

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo